Przed kilkoma laty znana argentyńska psycholog Camila Saraco zdała sobie sprawę, że wśród jej pacjentów wielu napomykało o toksycznej atmosferze w domu, w okresie ich dzieciństwa. Zamiast przepracować ten temat X lat temu, zamiatali go pod dywan. W efekcie końcowym, już w dorosłym życiu często- gęsto sami zaczynali powielać zachowania swoich rodziców. Ktoś mógłby pomyśleć, że toksyczni rodzice to ci, którzy krzyczą, biją, wymagają… Ale uwaga, istnieje również druga grupa toksycznych rodziców.
Ci z pierwszej grupy to rodzice z generacji Baby Boom. Generacja identyfikowana jako X, czyli ci naznaczeni komplikacjami w wyrażaniu emocji w stosunku do swoich dzieci.
Druga grupa, to ci, którzy są w stanie „zagłaskać na smierć” powtarzając, że ich dziecku niczego nie zabraknie. Oni sami nie mieli takich możliwości, ale ich dzieci będą miały dostęp do wszystkiego, spróbują każdej możliwej frajdy. Tak, toksyczni rodzice to także ci, których mamy przesyt.
Toksyczni rodzice sprawiają, że ich dzieci czują się osaczone, permanentnie kontrolowane, ale i zdewaluowane, nieadekwatne, złe, sfrustrowane lub winne tego, że są zbyt leniwe, zawstydzające i bezużyteczne.
Egocentryczni, manipulujący, autorytarni, nadmiernie krytyczni, negatywni, natrętni, zazdrośni, nieczuli, ale z drugiej strony również ci nadopiekuńczy, nadmiernie wymagający, fizycznie, psychicznie lub werbalnie obelżywi i przenoszący własne frustracje na swoje dzieci. Tacy właśnie są toksyczni rodzice.
A teraz pytanie do Ciebie. Czy rozpoznajesz jedną lub kilka z tych wczesniej wymienionych cech? Nie ma znaczenia, czy jesteś rodzicem, czy dzieckiem. Jeśli którekolwiek z wyżej wymienionych zachowań rezonuje z tobą, być może nadszedł czas, aby przeanalizować swoją osobistą sytuację.
Nie twierdzę, że rodzic robi to świadomie. Oni również mogli być ofiarami wychowywania się w nieprzyjaznym klimacie jako dzieci. Być może byli pozbawieni uczucia, uwagi, oddania… lub czasu i po prostu nie rozwinęli emocji typowych dla świadomych, a zatem zdrowych emocjonalnie rodziców. Mimo to nigdy nie jest za późno, aby zdjąć opaskę z oczu, przeanalizować nasze zachowanie, przemyśleć reakcje i poprawić je. Nikt nie rodzi się wiedząc wszystko, nie mówiąc już o doskonałości. Nie znamy sekretnego przepisu na bycie idealnym rodzicem. Robimy coś, próbujemy, ale popełniamy błędy, upadamy i przy odrobinie szczęścia – czasami uczymy się być lepszymi. Ale jeśli rodzic dramatyzuje i narzeka na wszystko, jeśli dyskwalifikuje, jeśli rozjątrza część życia swojego dziecka, to jest rodzicem toksycznym. I z tym należy się zmierzyć .
Tak się utarło, że rodzic przemocowy to ten, który bije lub krzyczy. Tyle tylko, że przemoc emocjonalna może okazać się nawet groźniejsza niż ta fizyczna.
Sęk w tym, że przemoc emocjonalna wiąże się często z poczuciem winy przerzucanej z agresora na ofiarę. Sprytne obarczenie ofiary winą powoduje, że niedojrzała ofiara zaczyna czuć odpowiedzialność za np.smutek manipulującej mamy. Co z tym zrobić?- Oczywiście najlepiej jest kiedy rodzic jest świadomy.
Świadomość jest kluczem do rozwiązania problemu, pierwszym krokiem do zmiany, a co za tym idzie, do zapanowania nad popełnymi błędami. Takim pierwszym krokiem może być czytanie książek, poradników, rozmowa z innymi rodzicami, warsztaty rozwojowe, ale przede wszystkim analizowanie trudnych momentów z przeszłości w trakcie terapii, również terapii on Line, która jest równie skuteczna jak ta stacjonarna.
Zastanówmy się czy cień toksycznego rodzica może paść na nasze dorosłe życie? Nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo i długo ciągną się za nami ślady przeszłości. Stajemy się więźniami utartych mechanizmów przeniesionych z generacji na generację. Jesteśmy zatem ofiarami ofiar i obarczamy nasze dzieci tym brzemieniem pełnym frustracji oraz braku świadomości. Dzieciaki instynktownie chcą się ratować. Wycofują się, przestają komunikować, milkną. Rodzice żyją sobie, dzieci sobie…niby razem, ale jednak osobno, bo zaledwie obok siebie. To zbyt mało, żeby mówić o pięknej, pełnej emocji i zrozumienia relacji.
Co można zaproponować w zamian? Przychodzi mi do głowy: TERAPIA RODZIN. Analiza sytuacyjna. Wgląd w siebie, w rodzinę i szczerą odpowiedź na pytanie czego faktycznie chcemy. Kim chcemy być dla siebie. Co znaczy być rodzicem, być rodzicem bliskim i obecnym. Jak chcemy być zapamiętani przez nasze dzieci i jaki emocjonalny spadek chcemy im przekazać.
W pracy z negatywnymi schematami istotne staje się zerwanie z tym co było od lat utrwalane. Kolejnym istotnym krokiem jest uważne wprowadzanie zmian, przecieranie nowych szlaków, słuchanie i uczenie się od własnych dzieci, zwracanie uwagi na ich potrzeby.
Ciekawym narzędziem w tym procesie jest też nonviolent Comunication system, który opiera się na modelu czterech kroków. Na pierwszy rzuty oka jest to banalnie prosta sprawa, ale sam proces wymaga dużej dawki świadomości oraz konsekwencji.
Te cztery kroki to: skupianie się na obserwacji, następnie na uczuciach, potrzebach i na koniec na wyrażeniu konkretnej prośby.
Konkretne postawienie granic i przeistoczeniu się w asertywnego rodzica jest dobrym początkiem tej drogi. Asertywny nie jest synonimem złego. Nie obawiajmy się stawiać dzieciom, ale i dzieci rodzicom, granic ingerowania w naszą przestrzen.
Nie musimy zrywać kontaktów z rodzicami, żeby pokazać im granice. Nie zmusimy też nikogo do zmiany, ale możemy zadbać o nasz osobisty dobrostan. Każdy z nas ma prawo do przeżycia życia po swojemu, do podejmowania osobistych wyborów. Nie musimy spełniać sfrustrowanych marzeń mamy, czy taty. Bo żal jaki może w nas wzrastać prędzej czy później wkradnie się w nasze życie. Nikt tego nie chce. A koszty mogą być wysokie.
A zatem logiczną informacją dla rodzicówbedzie taki oto komunikat: Bądźmy rodzicami świadomymi i mądrymi, rozważnymi. Nie obarczamy naszych pociech niespełnionymi marzeniami, nie krytykujmy, nie szukajmy w naszych dzieciach perfekcji.
Skupmy się na zdrowych i bliskich relacjach. Słuchajmy naszych dzieci. One bardzo wyraźnie mówią o swoich potrzebach i tęsknotach.
Informacja dla dzieci: Uczmy się zdrowej asertywności, stawiajmy granice i komunikujemy tak klarownie, jak tylko się da.
Klucze do zdrowiej relacji? Proszę bardzo: Klarowna Komunikacja. Rozmawiajmy i Słuchajmy.